Kiedyś dawno temu byłem fanem fantastyki. Również tej "Fantastyki", czyli miesięcznika, o który walczyło się co miesiąc w kioskach. Zresztą, o co się wtedy nie walczyło...
Chłonąłem literaturę wielu autorów tego gatunku wprost bez opamiętania. Zawsze uwielbiałem czytać, tylko czasem udawałem, że nie mam na to czasu. Teraz znowu mam.
Muszę powiedzieć, że króciutkie opowiadanie z jednego z pierwszych numerów "Fantastyki" utkwiło mi szczególnie w pamięci. Oczywiście treść, bo autor już nie. Chylę czoła przed tym człowiekiem, bo wryła mi się w pamięć idea, która wraca czasem do mnie, a ja nie umiem się jej oprzeć. Pamiętaj, że były to lata osiemdziesiąte.
Było to mniej więcej tak...
Pewnego człowieka od urodzenia dręczyło ciągle jedno zasadnicze pytanie. Od najmłodszych lat nie umiał sobie na nie w żaden sposób odpowiedzieć. Widział, że i innych ludzi ono dręczy, ale oni przechodzili nad brakiem pewnej odpowiedzi do porządku dziennego i zapominali na długie lata o tym zasadniczym przecież problemie.
Postanowił nie poddać się nigdy i wszelkimi możliwymi, znanymi mu metodami dążył do uzyskania odpowiedzi. Dążył do tego, aby posiąść wszelką wiedzę, która była dostępna. Dotrzeć do wszelkich tych ludzi, którzy mogliby naprowadzić go na odpowiedź na dręczące go wątpliwości. Przemierzył świat, odwiedził wszystkie miejsca związane z czymś, co naprowadziłoby go na odpowiedź.
Wreszcie, jak mu się wydawało odkrył sposób. Postanowił połączyć wszystkie istniejące na ziemi komputery. Połączyć w jedną wielką sieć, aby stworzyć coś na podobieństwo największego we wszechświecie mózgu. Tylko tak można było zebrać całą wiedzę, jaką posiadł człowiek. Zebrać ją ze wszystkich zakątków świata, ze wszystkich kultur. W jednej sekundzie połączyć poszczególne rozproszone elementy ludzkiej wiedzy w jednym systemie.
Jak postanowił, tak zrobił. Po wielu miesiącach uciążliwej pracy, wielu nieudanych próbach, po dziesiątkach nieprzespanych nocy wreszcie się udało. Zasiadł przed głównym monitorem i postanowił w końcu uzyskać TĘ odpowiedź. Był już starcem, ręce mu drżały, ale zdawał sobie sprawę, że był też człowiekiem, który całe życie poświęcił na znalezienie tej jednej odpowiedzi. Nie żałował tego, niczego tak bardzo nie pragnął jak wreszcie zadać to pytanie i uzyskać odpowiedź.
Ujął w drżące dłonie mikrofon i tak samo, a może jeszcze bardziej drżącym głosem zapytał:
- Czy istnieje Bóg?
Zapadła cisza, w której można było usłyszeć bicie serca staruszka. Nie trwała ona jednak zbyt długo. Z głośnika padła odpowiedź:
- TERAZ JUŻ TAK!!!
Co ma do tego mlm?
Otóż dążę, do tego, że dawno już połączono w jeden organizm wszystkie komputery i nie jest to żadna fantastyka. Nie ma w tym nic dziwnego dla naszych dzieci i wnuków (?). Korzystają z tego narzędzia, nawet nie zdając sobie sprawy, że kiedyś w głowie autora tego opowiadania była to czysta fantastyka.
Jeżeli jednak połączone komputery w Internet to odpowiednik boskiego jestestwa to na co czekasz? Masz w ręku boską moc, nieprawdopodobne narzędzie! Pracuje dla Ciebie cały świat. Wszystko jest w Twoich rękach.
My pokażemy Ci jak z tych narzędzi zacząć korzystać. Wszystko możesz mieć w ciągu kilkunastu godzin bezpłatnego szkolenia, po którym do końca masz możliwość zdecydować czy wchodzisz z nami w biznes, czy nie.
Wpisz poniżej swoje podstawowe dane, a...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz