środa, 19 stycznia 2011

To nie tak, czyli jak stracić najbliższych

Nie jestem dinozaurem mlm-u. Nie osiągnąłem wielkich szczytów. I choć poznałem go przed wielu laty to tak naprawdę zakochałem się w nim dopiero kilkanaście miesięcy temu. I nie ma odwrotu...

Szukałem długo swojej drogi w tym biznesie. Spotykałem bardzo różnych sponsorów. Postanowiłem nawet zbudować własną firmę. Niestety nie udawało się dotąd, nie wychodziło, brakowało motywacji, brakowało właściwego sponsora.


Własna firma okazała się przedsięwzięciem ponad siły moje i moich współpracowników. Może nie udało się zebrać właściwych ludzi, a może moim powołaniem nie jest tworzenie własnej firmy, ale...

...Ale nie o tym.

Tak jak piszę w nagłówku biznes mlm znamy z bardzo nieciekawej strony. Prawie wszyscy zetknęliśmy się z nim lub zrobili to nasi bliscy.
Pamiętam jak na początku lat 90-tych do naszego domu trafił starter prekursorskiej firmy mlm w Polsce. Do tej pory jest to najbardziej znana firma w naszym kraju. Co gorsza mam wrażenie, że nie zmieniła ona zasad działania od 30 lat. A może znowu nie trafiłem na odpowiednich sponsorów.
Chociaż jeśli zrobię zestawienie metod stosowanych przez moich bezpośrednich rozmówców z filmem wyprodukowanym przez telewizję polską, to doskonale rozumiem dlaczego nawet nie spróbowałem. Sprawdź sam, a pozostałe części tego dzieła do obejrzenia na YouTube. W sumie jest ich sześć.
Chociaż zapoznanie się z całym filmem trwa dobrych kilkadziesiąt minut, to uważam to za ważne doświadczenie dla każdego początkującego i zaawansowanego mlm-owca.


 Ze szczerego serca podziwiam wszystkich tych, którzy w przedstawiony w filmie sposób dorobili się godziwych dochodów. Przypuszczam, że nie mają już dawno przyjaciół, znajomych, a rodzina ich nienawidzi. Rozumiem też doskonale, że nie ma praktycznie samotnych diamentów w czołówce. O czym świadczą Ci wspaniali mężczyźni u boku swych wspaniałych i opromienionych uśmiechem żon na zdjęciach diamentów. Po prostu w taki sposób można ten biznes zrobić z żoną/mężem lub... w ogóle.
Tak nawiasem mówiąc moja żona nie bardzo się garnie do tego rodzaju zajęcia, a ponieważ bardzo ją szanuję, robimy to, co kocha każdy z nas. Ona to, co kocha ona, a ja to co ja.

Jeżeli chcesz poważnie zająć się taką profesją to się zajmij, a nie zajmuj ją innych, a szczególnie tych, którzy tego wcale nie mają zamiaru słuchać.

Uważam, że powinno być zabronione:
- tworzenie tzw. listy stu,
- opowiadanie co robisz wszystkim dookoła, a szczególnie tym, których kochasz i szanujesz,
- rozpoczynanie pracy bez wiedzy lub informacji o tym, skąd ją brać,
- rozpoczynanie bez pieniędzy (nie chodzi tu o dużą kasę, ale o kilkaset złotych na początek),
- okłamywanie wszystkich tych, których chcemy biznesem zarazić,
- wchodzenie w struktury z nadzieją, że nie będzie to wymagało od nas wkładu własnej pracy.

Jeżeli chcesz złamać te zasady, to pożegnaj się z bliskimi, spal mosty, rozwal ściany swojego domu i walcz. Powodzenia. Pewnie znajdzie się kilku takich, którym się powiodło...

Ale jak bezpiecznie w takim razie wejść w ten biznes?

O tym w najbliższym czasie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz