Mam dla Ciebie złą wiadomość, bo biznes mlm, do którego chcę Cię zaprosić nie polega na zapraszaniu kolejnych osób.
Nienawidzę, podobnie jak Ty, gdy ktoś zaprasza mnie do biznesu i mówi o super wspaniałych produktach, o nieprawdopodobnie korzystnym planie marketingowym, o firmie - w zależności od potrzeby - która dopiero zaczyna na polskim, a może na światowym rynku, albo o stabilnej długoletniej, z doświadczeniem, dzięki temu pewnej.
Mówi też o szkoleniach, które firma zapewnia, daje narzędzia, Twoją stronę, nawet czasem sklep internetowy, w którym zakupy będą robić Twoi przyszli klienci.
I co? No i miało być tak pięknie, a jest jak zwykle! Dlaczego? Bo okazało się, że ten biznes nie polega na niczym innym jak na ZAPRASZANIU!!!
Bo co ma do zaoferowania Twój świeżo upieczony sponsor? Przecież nie ma wiedzy do przekazania, bo sam niewiele umie. Bo zamiast przekazywać Ci informacje niezbędne do rozruszania nowego biznesu mówi często tak: dam Ci link, dam Ci plik, dam Ci jeszcze coś innego, a tam jest NAPISANE co dalej robić.
Więc zapraszamy, ZAPRASZAMY I ZAPRASZAMY...
Co z tego wynika? Otóż takie bezustanne zapraszanie wiąże się z wieloma poważnymi problemami. Masz coraz mniej znajomych, a ci co jeszcze Cię tolerują, unikają spotkań. Kontakty z rodziną wychładzają się i ograniczają do niezbędnego minimum. Jeżeli już zrozumiesz, że nie należy swoim biznesem nękać bliskich, a nie wiesz jeszcze wiele więcej, to...
To zapraszasz i zapraszasz, wszystko jedno kogo, wszystko jedno gdzie, kiedy i jak. Aby jak najwięcej, aby jak najszybciej i jeszcze i jeszcze. Dobrze jest jak trafisz na kilku takich jak Ty, bo oni też wezmą się do zapraszania.
Dobrze, udało Ci się znaleźć kilku chętnych do współpracy. Cieszysz się już z pierwszych zarobków, a tu niespodzianka: firma zmienia zasady działania, plan marketingowy, albo co gorsza znika z rynku. Twoja misterna sieć "zapraszaczy" pryska w jednej chwili.
Co robić dalej? Jeżeli połknąłeś bakcyla mlm, to szukasz innej firmy i co robisz? ZAPRASZASZ!!! Ale musisz zapraszać nowych chętnych do biznesu, bo ci z poprzedniej firmy są wkurzeni, że zostali wpuszczeni w maliny. Modlisz się przy tym w duchu, żeby cokolwiek zarobić zanim i ta firma się rozpadnie.
Wiesz co robisz? Budujesz koszmarny świat pseudo biznesu sobie i wszystkim, którzy Ci zaufali i weszli do niego!
Ja wracam do tego, co napisałem na początku: biznes, który ja proponuję nie polega na zapraszaniu. To ciężka, odpowiedzialna praca. To poświęcenie swojego czasu dla tych, którzy tego czasu potrzebują. To codzienna żmudna i systematyczna harówka...
Ale efekt jest nieprawdopodobny. Już to widzę, już to czuję!!!
Zapraszam Cię do udziału w tym, co robię... Zapraszam Cię do CIĘŻKIEJ PRACY.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz