niedziela, 13 marca 2011

Konkurencja? są takie przypadki...

Zacznijmy od tego...

Odkryłeś coś nowego, na czym można zarobić. Szybko chłoniesz wiadomości na ten temat. Widzisz wszystko w różowych okularach. Znajdujesz tu same superlatywy i cudowne rozwiązania, o których nigdy wcześniej nie słyszałeś. Zastanawiasz się jak to w ogóle możliwe, że do tej pory żyłeś w tak wielkiej nieświadomości? Jedziesz na szkolenie, dostajesz nowe piękne materiały. Zostajesz zapoznawany z jeszcze ciekawszymi i nowatorskimi rozwiązaniami.


- No - myślisz - wreszcie trafiłem na coś dla mnie, na coś, co odmieni moje życie, spowoduje, że wyrwę się wreszcie z tej matni niemocy, problemów rodzinnych i finansowych. Moje życie rozkwitnie i wszyscy będą mi tego zazdrościć i żałować, że nie pracują ze mną...

Wdrażasz się z coraz większym zapałem w kolejne etapy biznesu. Chłoniesz całą wiedzę, jaką chcą Ci przekazać osoby, które już wcześniej odkryły to, czego Ty dopiero zaczynasz doświadczać. Jest coraz cudowniej i piękniej... gdy nagle...

Dowiadujesz się, że działasz na otwartym rynku, gdzie roi się od podobnych do Twoich biznesów, gdzie wszyscy przepychają się i walczą o swoje miejsce obok klienta. Wchodzą mu na głowę, dają o wiele większe promocje niż Ty możesz sobie wyobrazić. Stosują chwyty, o których nie masz pojęcia. SODOMA I GOMORA!!!

I teraz następuje bardzo ważny etap w Twoim rozwoju w biznesie. Jeżeli pozostawiony zostaniesz z tym sam, bo Twój sponsor już wszystko Ci przekazał i ma taki sam problem jak Ty z rynkiem, to na 95% zrezygnujesz wkurzony z dalszej pracy. Tylko nieliczni potrafią w takiej sytuacji sami stać się liderami i nie oglądając się na swoich liderów prą do przodu nie przejmując się niczym.

Ale przecież to jest niepowetowana strata dla sponsora, jeżeli z jego grupy ucieka 95% ludzi! Wydaje się, że niewielki wysiłek skierowany na to, aby pozostało w niej nie 5 ale 10 lub 20% spowoduje zwiększenie skuteczności do 300%!!!

To sponsor powinien powiedzieć już na samym początku, że konkurencja istnieje, że ma się dobrze, że ma wspaniałe produkty, zdarza się, że lepsze od naszych. Sprzedawane w lepszych konfiguracjach promocyjnych, bywa, że w ładniejszych opakowaniach.

Wszystko się zgadza, ale przecież to nie jest sytuacja, która będzie miała miejsce zawsze. Nasza firma robi ogromne postępy, nie przestaje obserwować konkurencji. Ciągle wprowadza innowacje i są przecież chwile, że konkurencję zdecydowanie wyprzedzamy.

Potem znowu jest zmiana i nasi konkurenci mają coś lepszego. Później znowu my...

Skoro tak jest, że dokonują się ciągłe zmiany liderów rynku, to mądry sponsor powinien to Tobie uświadomić. Po drugie jeżeli tak jest i to się od lat nie zmienia, to znaczy, ze Ty jako współpracownik danej firmy nie masz na to wpływu bezpośredniego, tak jak podobny Tobie współpracownik innej konkurencyjnej firmy. To nie jest obszar, na którym powinieneś z nim rywalizować. Oczywiście nie twierdzę tutaj, że nie powinniśmy znać produktów konkurencji, ale nie wolno się tym za bardzo przejmować. Bardziej musimy się znać na własnych!


W takim razie co masz robić? Twoim obszarem działania musi stać się klient. Zbudowanie jak najlepszych relacji z nim powoduje, że zabiegi konkurencji traktowane są jak jakieś natręctwo nie tylko przez Ciebie, ale przede wszystkim przez Twojego klienta. Musisz mieć z nim stały kontakt, reagować na jego potrzeby. Wyprzedzać często jego zachcianki i prośby. Być na jego każde żądanie.

Zbudowanie takich relacji to długa i trudna praca. Ale zapewniam, że może Cię spotkać satysfakcja przeogromna kiedy klient odmówi zakupu u konkurencji, wydawało by się lepszego i tańszego produktu z uwagi na to, że Ty go obsługujesz. Obsługujesz go w taki sposób, że ważniejsze są dla niego relacje z Tobą niż jednorazowa okazja, z której przecież mógłby skorzystać.

Nie boisz się też i takich przypadków, że klient skorzysta z takiej jednorazowej okazji. Jeżeli Twój konkurent nie będzie umiał - a nie powinien, bo to Ty znasz swojego klienta najlepiej - wykorzystać tego, to klient wróci do Ciebie z poczuciem winy, niemal Cię przepraszając za to co zrobił...

To samo dotyczy osób, które zapraszasz do Twojego biznesu. Abyś ciągle nie słyszał, że konkurencja to ma to. czy tamto, nie możesz pozostawiać tego tematu bez powyższego wyjaśnienia. Jeżeli osoby, które zapraszasz to zrozumieją, to wtedy skupicie się na najważniejszym, czyli nad dalszym rozwojem biznesu. Jeżeli nie zrozumieją, to odejdą i nie szukaj z nimi kontaktu na siłę. Ale nie pal mostów!. Niech same sprawdzą jak to jest. Może się odnajdą gdzie indziej, a... może wrócą do Ciebie, bo to Ty masz z nimi relacje pozwalające im rozwinąć się na rynku, gdzie bywają przypadki konkurencji.

Z konkurencją nie wygrasz... ale nie musisz wygrywać. Nie graj nawet. Zajmij się swoim klientem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz