piątek, 30 września 2011

Nieodkryta dotąd nisza...

Im dłużej jestem obecny w Internecie, tym więcej się uczę. To nieustanny proces, który nigdy się nie skończy i to jedyny pewnik każdego ludzkiego działania, jeżeli się chce działać coraz szybciej i efektywniej.

Co jest jednak najważniejsze, co jest moją najsłabszą stroną, czego mogę się jeszcze dowiedzieć, w którą stronę należy się udać? W końcu: kogo w tym Internecie tak naprawdę słuchać, czyimi radami się kierować? Jeżeli spotykam się bardzo często z tym, ze np: dzisiaj produkt jest zupełnie nieważny, a jutro ta sama osoba - nomen omen - wzięty sprzedawca chemii spożywczej - twierdzi, że wręcz przeciwnie: produkt to podstawa?

niedziela, 25 września 2011

Nie poddawaj się przypadkowej krytyce.

Drogi Czytelniku, a może współpracowniku już mój...

W momencie, kiedy pojawiłem się na szerszych "falach" Internetu rozpoczęły się ataki ze strony różnych pewnie mocno przez życie skrzywdzonych osób, które zarzucają mi różne rzeczy.

Piszę o skrzywdzonych przez życie i to mocno, bo przecież każdy z nas cierpi czasami, zupełnie niezależnie od sytuacji materialnej, czy duchowej, w jakiej się znalazł. Ja również. Ale do głowy nie przychodzi mi to, żeby pod czyimś filmem wypisywać jakiekolwiek złośliwości.

Tacy ludzie naprawdę mocno cierpią lub cierpieli i teraz wyżywanie się na innych taktują jak wentyl bezpieczeństwa dla swoich frustracji i dyskomfortów psychicznych.

Bo inaczej po co byłyby jakiekolwiek komentarze, wręcz chamskie oceny, bulwersujące wpisy i bezzasadne wręcz ataki?

Ja mam poza tym za mało czasu, aby robić takie rzeczy. W Internecie poszukuję wiedzy i natchnienia. I tak samo traktuję ludzi, z którymi się stykam. Poszukuję inspiracji i wiedzy. Poszukuję też ciekawych kontaktów do wykorzystania nie tylko w biznesie, ale w zwykłej przemiłej konwersacji.

Do czego zmierzam?

Otóż jeżeli podejmiesz się jakiegoś wyzwania, na coś zdecydujesz, rozpoczniesz jakieś przedsięwzięcie, to Twoja droga w dążeniu do wyznaczonego przez Ciebie celu zawsze będzie składała się z podobnych etapów.

Pierwszy to: zauroczenie nowym tematem i nie zauważanie żadnych mankamentów i trudności, jakie podjęcie się go niesie ze sobą. Po prostu euforia. A jeszcze jak poznamy entuzjastycznie nastawionych do tego tematu ludzi, to już zupełna ekstaza!

Drugi to: rozpoczęcie działania. Podjęcie pierwszych kroków, które mają poprowadzić nasz nowy pomysł do tego wymarzonego celu. I tu pojawiają się pierwsze trudności, z którymi wielu sobie nie radzi. Nie chciałbym pisać o statystykach, bo nie o to chodzi. Chodzi bowiem o Ciebie.

Kolejnym etapem, na który wkroczysz, to etap trzeci. Udało się ruszyć. Udało się czasem z wielkim trudem przełamać pierwsze przeszkody, zaczyna się coś kręcić... A tu nagle pojawia się komentator, który pisze, mówi lub w inny sposób daje Ci do zrozumienia, że to co sobą reprezentujesz to kompletne dno, niżej podstawówki, przedszkola. Jesteś idiotą i nieudacznikiem, nieukiem i kłamcą.

Jeżeli jesteś na początku tego etapu, to może to być dla Ciebie przysłowiowa ściana. Bo co masz sobie pomyśleć. Przecież dobierając delikatniej słowa można określić Twój stan wiedzy właśnie na bardzo minimalny. "Tak przecież jest jak on, czy ona pisze" - pomyślisz.

Na tym etapie rezygnuje z dalszego dążenia do celu najwięcej osób i są to rezygnacje obarczone największym ciężarem emocjonalnym, po których dochodzisz do stwierdzenia: do diabła, a przecież ostrzegali mnie przed tym, a ja się dałem nabrać. TO SIĘ NIE MOGŁO UDAĆ!!!

Lecz jednak mimo wszystko jak w tym momencie nie dasz się zastraszyć i idziesz dalej, to okazuje się, że takich dziwnych uwag jest coraz mniej. Mało tego, jeżeli już są, to nie przejmujesz się nimi w ogóle, tylko zastanawiasz, tak jak ja: "co tymi ludźmi kieruje, jakie powody, jaki ból i cierpienie, skąd ta zawiść"?

Jednak to wszystko, co można zrobić, czyli chwilę nad nimi pomyśleć...

Jeżeli uda Ci się przebrnąć przez te pierwsze etapy działania jesteś już na prostej i nie zajmujesz się więcej uszczypliwymi uwagami. Co z tego, że oni uważają, że nie masz racji, jak z Twoich działań wynika zupełnie co innego. Dążysz do swojego celu bez względu na wszystko

piątek, 16 września 2011

Chętnie Ci pomogę ...coś Ci sprzedam

Zirytowałem się bardzo, bo szanowałem tego człowieka. Dzięki między innymi niemu postanowiłem, że mlm będzie moim wyborem życia, moją filozofią, moim stanem naturalnym.

Żeby było jasne! Nic się nie zmieniło w moim podejściu, ale mam wrażenie, że coraz częściej przerastam ludzi, których uważałem jeszcze do niedawna (nawet do dzisiaj) za swoich "guru".

Brzmi to może bardzo egoistycznie, ale nie chodzi o to, że jestem taki mądry, że tak wiele umiem, i że nikt już nie jest mi potrzebny do tego, aby podnosić swoje umiejętności.

Chodzi o to, że czasem ci, którzy namawiają Ciebie Drogi Czytelniku do zmiany myślenia, do podjęcia nowych wyzwań okazują się malutkimi sprzedawczykami, którzy tylko czyhają na to, abyś pozwolił im coś sobie sprzedać.

Właśnie dzisiaj namówiony przez pewną osobę do wzięcia udziału w pewnym webinarze, którego tematyka mnie zainteresowała, przynajmniej wstępnie, dowiedziałem się, że przedsiębiorca to osoba która myśli inaczej niż przeciętny człowiek.

Przedsiębiorca, mianowicie, to ktoś, kto przede wszystkim pomaga innym. Myślę sobie: słuszna racja!!! I dalej z zaciekawieniem słucham prowadzącego. Zmień swoje myślenie - słyszę - pomagaj innym.

Myślę ok, nie jest ze mną źle, bo przede wszystkim w swoich działaniach jestem nastawiony na pomaganie innym. Rozumiem przez to, że mają oni do mnie dostęp w dogodnym dla nich czasie i mogą zadawać mi pytania, a wręcz mogę czegoś ich nauczyć, jeżeli taka potrzeba się pojawi.

I słucham dalej, ale oczy zaczynają wychodzić mi z orbit!!! Okazuje się, że prowadzący szkolenie chce "pomóc" wszystkim chętnym i udostępnić im swoje szkolenie, swój system pozyskiwania partnerów. Myślę sobie: świetnie, ale...

Ten system kosztuje 197 zł

No, przepraszam za wyrażenie: ZAJEBISTA POMOC!!!. Mój guru chce mi pomóc i sprzedać swoje szkolenie. Wspaniale, cudownie, wyśmienicie. Moją natychmiastową reakcją było wylogowanie się z tego g...a.

Wybacz za wulgaryzmy ale za przeproszeniem ja mam mnóstwo pomysłów na taką pomoc. Mam do sprzedania samochód - może Ci pomoże w czymś. Mam do sprzedania aparat fotograficzny, to też może pomóc. Mogę Ci też pomóc sprzedając mój stary komputer!

Nie, no z punktu widzenia nabywcy, po uzyskaniu odpowiedniej dla niego ceny - jest to forma pomocy. Tak oczywiście można czynność kupna - sprzedaży określić.

Ale w tym przypadku pan prowadzący opowiadał o zaletach swojej firmy mlm, o sposobach zarabiania, wspaniałym planie marketingowym i cudownych produktach.

I przy okazji chciał pomóc, poprzez "sprzedawczykowanie" swojego produkciku...

Wiesz co Czytelniku drogi? Takie numery można robić jako nieupierzony biznesmen, a nie ktoś kto mieni się guru mlm.

Ja, jeżeli mówię, że pomogę, to rozumiem to wprost. Jest biznes do zrobienia, jest warty poświęcenia czasu i pieniędzy, sprawdziłem to i jest ok. I... pomogę Ci go zorganizować, przygotować narzędzia do pracy oraz pomogę Ci go rozkręcić!

A NIE SPRZEDAM JAKĄŚ PŁYTKĘ, CZY KSIĄŻECZKĘ!!! A Ty radź sobie sam, przecież dostałeś wszytko ode mnie, POMOGŁEM CI.

niedziela, 11 września 2011

To nie fair sprzedawać (tylko) wiedzę!

Uważam, że to nie fair jedynie sprzedawać wiedzę, obiecując przy tym szybkie pieniądze - jak się ją wykorzysta.

Ale oczywiście to jest jedynie moje zdanie i moje podejście do biznesu w Internecie. Nie musisz się z nim zgadzać. Jednak dobrze byłoby zapoznać się z nim, aby mieć szerszy pogląd na sprawę.

Serfując po Internecie natrafiałem na różnego rodzaju propozycje związane z uzyskaniem tajemnej wiedzy dotyczącej tego, jak szybko zdobyć pieniądze lub przynajmniej rozbudować listę do wielu tysięcy subskrybentów w bardzo krótkim czasie.

Kiedy czyta to osoba, która już trochę kasy straciła na różnego rodzaju szkoleniach, różnej jakości, to bardzo uważnie prześwietla temat, dowiaduje się jak najwięcej o autorze lub o samej zawartości szkolenia zanim podejmie decyzję o jego zakupie.

Natomiast osoba, która jest początkująca nabiera się na super slogan, zestaw wartości wypisanych jedna pod drugą przez autora i kupuje szkolenie, bo liczy na szybkie pieniądze.

Po pierwsze szybkich pieniędzy w Internecie nie ma i to już sprawdzone zostało przez większość z Was. Jednak rodzą się nowi i młodzi i chcą szybko się dorobić, nie mając pojęcia, że się tak nie da lub, że metody szybkiego zarabiania są nielegalne.

Po drugie nawet, jeżeli szkolenie zawiera rzeczywiście wszystko to, o czym w reklamie pisał autor, to najczęściej korzystający ze szkolenia nie potrafi tego wykorzystać w praktyce. I okazuje się, że czegoś się dowiedział, ale nie umie tego zastosować, czyli stracił pieniądze na coś czego tak naprawdę nie potrzebował.

My podchodzimy do sprawy zupełnie inaczej. Najpierw pokazujemy jak się zarabia, jakie narzędzia stosować, jak je zbudować, a dopiero później proponujemy wejście do biznesu. Jednak nauka nic u nas nie kosztuje.

Uważam, że bardziej fair nie można. Ktoś może powiedzieć, że pewnie jest to nieskuteczne i bezużyteczne, skoro dajecie to za darmo.

A ja mówię sprawdź.
Zapisz się na listę i przyjrzyj temu co robimy. Może Ci się przyda, a jak nie, to nie straciłeś przynajmniej kilkuset zł.


Zgadzam się z Polityką Prywatności